Dyskutant
|
|
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra
|
|
Szczęk przekręcanego klucza i otwierające się drzwi wejściowe spowodowały, że mężczyzna odkurzający dywan wyłączył sprzęt.
Jego oczom ukazała się długowłosa brunetka w okularach z teczką i plikiem kartek w rękach.
- Moja kochana studentka wieczorowa. Jeden magister przed nazwiskiem to za mało?
- Po prostu się nudzę, a nauka jest doskonałym sposobem na nudę… I nie jestem twoja.
- Szkoda.
- Goń się, Listing.
Odłożyła na stół papiery i skierowała się na piętro.
Czarna sukienka idealnie przylegała do jej ciała. Przy każdym kroku nawet trochę się podwijała.
Wzrok dwudziestosześcioletniego mężczyzny odprowadził ją aż do schodów. Mierzył ją od stóp do głów.
Pobudzała jego zmysły za każdym razem, gdy ja widział. Jednak na nic nie mógł sobie pozwolić. Współpracował z nią i ich stosunki były czysto biznesowe. Kiedy siedzieli razem w studiu, czuł się jak trzymany na smyczy pies. Była idealna: seksowna, wybitnie inteligentna, piekielnie dowcipna… Czy ideały naprawdę istnieją?
- Listing, mówię do ciebie, przychlaście!
- Czego chcesz Tom?
- Chodź na górę, musimy skończyć wstępne nagrania.
- Eh… Praca, praca, praca… Dopiero odkurzałem…
- Brawo, przynajmniej wiesz, co to odkurzacz. Ja chyba już zapomniałem. Chodź, marudo.
Poszli na piętro i prosto do studia.
Przy komputerze siedział Bill. Za nim stała, pochylona do przodu i opierająca się o fotel, Brunetka. Ta sama, w tej samej sukience, która jednak tym razem zdawała się być jeszcze krótsza. Kiedy przekładała ciężar ciała na drugą nogę, wpatrzył się w jej poruszające się powoli pośladki.
- Wejdziesz wreszcie dalej, czy masz zamiar stać w progu do świąt?! Weź się suń!
- Do świąt? To niemożliwe, bo zamierzam je spędzić w domu, a nie w stanach, a sunąc mi się samemu raczej będzie mi ciężko…
- Racja, ty nie jesteś w stanie zając się kimkolwiek, a co dopiero sobą… Matko, znowu przytyłeś? Ledwo obok ciebie przeszedłem!
Georg przewrócił oczami.
Tom podszedł do monitora, przy którym siedział jego brat przy okazji klepiąc w tyłek dziewczynę.
- Świnia… - burknęła.
- Ale za to jaka! – wyszczerzył zęby, a Natalie, bo tak było na imię kobiecie, zmierzyła go wzrokiem.
- No, może… Co nie zmienia faktu, że jednak świnia…
|
|